U mnie stół paszowy ma 130cm szer i wjeżadza tam tylko miniładowarka. Pomysł jest taki, żeby mieszać paszę wozem, wywalać pod wiatę i miniładowarką im to rozwieźć. Podwalania nie będzie bo krowy sięgają do ściany i z tych 130cm wszystko wyjadają. Tyle że chcąc dawać kiszonkę z kuku, wysłotki i sianokiszonkę to trzeba się troche nabiegać i z tąd pomysł o wozie. Jeśli udało by się zadawać paszę raz dziennie a wieczorem tylko dojenie i ogarnąć cielaki to miałbym sporo więcej wolnego czasu wieczorami którego w sezonie żniw czy wykopków bardzo brakuje.
Mam pomysł żeby zasuszonym zrobić miejsce w stodole i wyganiać je na luz, co by chociaż przez te 2 miesiące rodziły sobie wolno, ale boję się że później będzie cyrk to łąpać i z powrotem wiązać. Zrobił bym tam stół paszowy i raz na 2 dni wymieszał słomę z sianokiszonką dla zacielonych jałówek i zasuszonych krów.
Nie grzeje Wam się TMR latem w duże upały? Dokładacie jakiś specyfik do wozu?
Dziękuje za rady.

Widzę że u Was jak u Barów, jeden w oborze, drógi w polu i tak to można gopodarkę rozwijać.

"Życie składa się z pokonywania trudności. Jeśli w miarę potrafimy to robić, to możemy je uznać za coś niepowtarzalnie pięknego."
Marian Bublewicz...