Strona 1 z 1

Historie nieprawdopodobne

PostNapisane: Pn, 4 czerwca 2012, 23:00
przez gonzo
Tu zapraszam do umieszczania swoich nieraz nielogicznych a nieraz nieprawdopodobnych przygód, zdarzeń, wesołych sytuacji

Re: Historie nieprawdopodobne

PostNapisane: So, 7 lipca 2012, 09:27
przez Renolik
Może to nie o to chodzi ale u mnie jest krowa która ma 21lat i jest cielna, wycieli się za jakichś tydzień:) jak na jakąś mieszankę to jej max wydajność dzienna to 25l ale roczna to ( nie teraz ale kilka lat temu) blisko 6 000l mleka, nigdy nie miała problemów z wymieniem, oraz ze zdrowiem. Od niej mieliśmy około 8 krów, teraz nie ma żadnej bo od około 6 lat same byczki są.

Re: Historie nieprawdopodobne

PostNapisane: So, 7 lipca 2012, 14:35
przez FINN
Może to nie jest wesołe, ale prawdziwe i ku przestrodze... A przypomniało mi się to podczas sianokosów... A więc...
Rzecz działa się jakieś 3-4 lata temu... jak u nas był bum na prasy rolujące, Znajomy skosił cały pierwszy pokos ładnej zieloniutkiej trawy... i zrobił to w siano, ale że to schło tylko 3 dni i było raz przerzucone, a nie było to siano łąkowe, tylko siewne i ugorowe... No to znajomy poprasował to wszystko w ciągu jednego dnia, a było ok 100 belek, i następnie na drugi dzien wszystko powoził do stodoły i poustawiał pionowo... A po paru dniach,a w ciągu tych dni popadało pare razy, stodoła nie była jego więc i nie była szczelna.... i pewnego dnia ktoś zauważył jak ze stodoły ulatuje delikatny biały dymek.... Ale na jakąkolwiek interwencje było juz za późno.... zanim przyjechała straż to było juz spore ognisko we wsi, a że stodoła stała na górce to doskonale było widać jak się pali.... paliła się przez pół dnia a po południu już zostały tylko tlące się belki siana, które było trzeba w jakiś sposób usunąć stamtąd, bo parę metrów dalej stała wyremontowana obora ( poniemiecka, całe szczęście że z murowanym szczytem) a że nie zdążyli odstawić od stodoły krokodyla to cały siłownik się spalił... To znajomy był w potrzebie i zwrócił się do nas o pomoc w usuwaniu tego pogorzeliska i jeszcze innego sąsiada... a co najśmieszniejsze zbiegła się cała wioska i nikt nie pomógł tylko stali i sie patrzyli jak my wywozimy przez kilka godzin te belki siana.. A było to tak, Ja Finnką ładowałem te tlące się i palące jeszcze belki na przyczepę , a jak brałem z tego pogorzeliska te belki to się tliły, a jak dostawały powietrza od razu zamieniały się z kule ognia na turze, ale byli strażacy i oni od razu gasili mi na turze i jeszcze jak były na przyczepie, ale zanim odjechali ok 200-300m gdzie kiprowali te belki to jechali już z ogniem na przyczepie... do dzisiaj mam poopalane nadstawki w przyczepie, bo mam z drewna... Ale powiem wam, że to coś strasznego jak się robiło przy takim czymś.... ja to normalnie w to nie wierzyłem. Finnka była cała czarna od tego popiołu od siana jak strażacy gasili mi na turze i polewali ciągnik i koła przednie wodą... Pomagaliśmy razem z tatą... ja ładowałem tata odwoził 1224 z przyczepą jeszcze znajomy z naszą przyczepą Belarusem a ten właściciel rozgarniał na polu te palące się belki... Te belki jeszcze tliły się przez przeszło tydzień... A bilans strat moich bo wiadomo jak to w takich warunkach bywa, to tak; gwóźdź w przednim kole chyba 4" , ułamane i zgubione schodki w 1224( do dzisiaj się nie odnalazły, bo było takie zadymienie, a jak tata opowiadał, że każdy jeździł na czuja przez ten dym z ogniem na przyczepie to wpadł na balota i o mało co nie wywrócił w tym ogniu ciągnika ale schodki i boczna szyba w drzwiach zostały w tym ogniu... Dla tego co rozgarniał pourywały się przednie błotniki w Pronarze... Ale powiem wam ,że żaden z nas nic od niego nie chciał... po prostu to był impuls, jak do nas przyjechał i powiedział że potrzebuje pomocy... paliwo, sprzęt było gotowe w 10 min do pracy...
Ale powiem, wam , że tego do konca życia nie zapomnę co wtedy się działo tego dnia.... Adrenalina niesamowita, ale i strach przed tym aby to nigdy się nie przytrafiło mi.... do dzis zawsze jak wstawiam siano do stodoły to przed zwózką lezy ok 3-4 tygodni na polu a jak wstawiam do stodoły to jeszcze przez tydzien nie zamykam drzwi i codziennie sprawdzam...
Bo z tego co mi wiadomo to już w tym roku jeden jak wyjechał ze stodoły z blotem to na turze mu się zapaliło, a jeszcze inny na drugi dzien wszystkie wywalał i owijał...