W Polsce znalazłby takich szaleńców, co do budowy obory podeszliby jak do zasiania rzepaku (wiecie o co mi biega, rzepak nie wypali to sparzysz się tylko rok).
Nie ma co się dużo narazie zastanawiac nad tym co będzie, trzeba cieszyc się chwilą tzn. dobrymi cenami

Jak to mawiał ks. Twardowski: Cieszmy się kochac ludzi... w tym przypadku będzie: Cieszmy się wspaniałymi cenami, tak szybko odchodzą
My lata 2007-2009 mieliśmy całkiem kiepskie pod względem mleka. Przez białaczkę straciliśmy 150 sztuk bydła w 2 tygodnie. Coś tam zapłacili, ale to nawet na połowę nowych nie starczyło. Kupiliśmy wtedy 35 sztuk jałowic Simentalek z Niemiec, ale zanim to się pocieliło to kupa czasu minęła. Więc ani ceny nie było i ani mleka. Ale wtedy mieliśmy trochę świń, szybko dobudowaliśmy budynek na 300 następnych i jakoś to przeżyliśmy.
Teraz jakby nawet mleko całkiem jeb..ło o glebę to nas jeszcze zboże i buraki ratują. Dodatkowo są też opasy także jakoś to będzie.
A moim zdaniem na zniesienie kwot będzie ratunkiem powiększenie ile się da produkcji. Choc jestem jeszcze MŁODY

więc pewnie się mylę.
A oborę powinno budowac się kiedy jest kryzys, a nie tak jak teraz gdy się opłaca. Ale dobrze, że z budową obory nie jest jak z kupnem np. samochodu. Może byc tak, że jak załatwią dokumenty i zaczną budowy to cena padnie
