Świnie mają hodować koncerny...
W kontraktach chodzi o to że jeden parobek ma wyprodukować tyle co dawniej cała wieś w tym samym czasie nie była w stanie wyprodukować a zarobić tyle co dawniej jeden średni hodowca. Budynek zapewnia parobek, o smród i gnojowicę martwi się parobek a jak wejdzie ASF do chlewni to obstawiam że cała odpowiedzialność zrzucona zostanie na... parobka i to on poniesie odpowiedzialność i koszty warchlaka, utylizacji, paszy itp.
Jeśli chodzi o stabilność zarobków na kontraktach to też nie jest tak kolorowo... Znajomy który pracuje w punkcie sprzedaży pasz i koncentratów opowiadał mi ostatnio o pewnej pani która ma tucz kontraktowy. Ze łzami w oczach mówiła mu że firma tydzień czasu zwleka z odbiorem tucznika(200sztuk) do tego paszy nie dają i musi sama kupować koncentrat a sąsiadowi tej pani odebrali tucznika a pieniędzy od miesiąca nie widzi!
A jak skończą parobki kontraktowe? Dziś opłaca im się 1000-2000sztuk na rzut. Jutro się okaże że muszą zwiększyć do 4000 żeby w kieszeni zostało tyle samo kasy a na końcu dostaną kopa w d.... bo ukraiński parobek zrobi to samo za 10zł sztuka
Ja sam likwiduje świnie. Dawniej mieliśmy 35 macior w cyklu zamkniętym a tucznika rocznie odstawialiśmy 650-700sztuk. Głównym argumentem nie jest obecna cena czy ASF który za pół roku może już być w kuj-pom. Likwiduje bo nie ma komu przy tym robić. Rodzice są już emeryci a ja z bratem mamy do obrobienia koło 120ha i przy dochodach z pola zasuwanie dodatkowo na hodowli i jeszcze dopłacanie do interesu nie ma dla nas sensu...
Została tuczarnia na 300sztuk
gallery/image_page.php?album_id=108&image_id=149 postawiona w 2007 roku. Mógłbym się pobawić w kontrakty ale przez rok przerzuciłbym dwa razy tyle co w cyklu zamkniętym a zarobiłbym połowę tego. Stać mnie żeby nie być czyimś parobasem a tuczarnia jest na głębokiej ściółce także moge tam postawić maszyny posypać zboże wstawić skrzyniopalety itp.